Notes podróżniczki- idealny letni gadżet

Notes podróżniczki- idealny letni gadżet

Z latem wiąże się wiele planów, a później pięknych wspomnień. Najczęściej dotyczą one wakacyjnych wojaży. Chyba każdy z nas marzy o odwiedzeniu magicznych zakątków Polski, gorących plażach w Europie i odkrywaniu nieznanego. Sama należę do takiej grupy, uwielbiam planować, szukać i podróżować. A kiedy już uda mi się znaleźć w jakimś ciekawym miejscu robię zdjęcia. To ten typ pamiątki, który jest najbardziej spopularyzowany. Jednak to dla mnie za mało.



Lubię pisać. Przez kilkanaście lat życia prowadziłam pamiętniki do których teraz, po latach chętnie wracam. A gdyby tak stworzyć swój pamiętnik z podróży? Tutaj na pomoc przychodzi mój Notes Podróżniczki. Wiem, że równie dobrze w tym celu mógłby posłużyć zwykły zeszyt, ale jednak to ten notes oferuje wiele podpowiedzi i wskazuje rzeczy, które sama mogłabym pominąć.
Sama nad potrzebą posiadania tego gadżetu zastanawiałam się bardzo długo. W końcu kiedy byłam już krok od zakupu udało mi się go wygrać. Na żywo zachwycił mnie jeszcze bardziej i dlatego postanowiłam obdarować nim kogoś jeszcze ;-)




Notes Podróżniczki ma wiele plusów. Wszystko co związane z wyjazdem znajdziemy w jednym miejscu. Ostatnio przyjaciółka pytała mnie o noclegi w mieście w którym byłam kilka lat temu. Znalezienie tego jest trudne, wszelkie informacje zaginęły w czeluściach skrzynki mailowej. O wiele prostsze byłoby zajrzenie w zeszyt. Kolejną zaletą jest planowanie. Mi nieraz zdarzyło się być w jakimś miejscu i po prostu się zgubić. Może nie dosłownie, ale jednak. Planowałam zobaczenie wielu rzeczy, a okazuje się, że widziałam z tego zaledwie połowę, szczęściem jest 3/4. To kolejny powód, żeby wszystko skrupulatnie notować i to już w fazie planów.

Wizualnie notesowi nie można nic zarzucić. Prostota jest tutaj wielkim plusem. Wielkość zeszytu pozwala na wrzucenie do torebki i zabranie ze sobą na koniec świata.
W środku znajdziemy organizery, miejsce na planowane i odbyte podróże. Są też oczywiście strony poświęcone notatko, a wszystko jest zgrabnie posegregowana i nazwana. Pozostaje nam tylko podążać za wskazówkami i ruszać w podróż ;-)

http://www.norinommo.com


Znacie podobne gadżety? Ułatwiają Wam one codzienność?


Pomidor na tapecie, czyli Korea po raz kolejny

Pomidor na tapecie, czyli Korea po raz kolejny


Banan, awokado, ogórki, truskawki ... Te dobrodziejstwa natury, które służą naszej cerze można by wymieniać bez końca. Jednak sama nigdy nie wpadłam na pomysł maseczki z pomidora. Za to wpadły Koreanki i dzięki nim trafiłam na Tomatox- maseczkę pomidorową od Tony Moly. Na początku podeszłam sceptycznie, skład wydawał mi się jakiś długi, po pierwszym użyciu lekko szczypało i ogólnie nie było miłości. Ale później było już tylko lepiej.



Maseczka ma przyjemną, kremową konsystencję. Jest bardzo wydajna. Odrobina wystarczy na pokrycie twarzy. Cała zabawa polega na 2-3 minutowym wmasowywaniu pomidorka w twarz, a następnie pozostawienie na 10-15 minut. Banalne, prawda? 
Po tym krótkim czasie zmywamy maseczkę i cieszymy się efektami widocznymi gołym okiem. Twarz jest rozjaśniona, delikatne blizny potrądzikowe bledną, a skóra jest miękka i przyjemna. Same plusy. Muszę tutaj od razu przyznać, ze moje pierwsze wrażenie zupełnie odbiegło od stanu faktycznego. Kosmetyk nigdy więcej mnie nie szczypał, za to skład nie jest tak straszny jakim na początku się wydawał. Owszem, mamy tu do czynienia ze składnikami, które mogą działać zapychająco, jednak nie jest ich więcej jak w każdym innym kosmetyku (mowa tu m.in, o pantenolu, glicerynie, czy dwutlenku tytanu). Najważniejsze w składzie są ekstrakty z pomidora i cytryny i to one robią w maseczce całą rozjaśniającą robotę.
Dla osób wrażliwych na zapachy będzie idealny, bo brak mu intensywności i nachalności. Ja wręcz nie zwracam na niego uwagi. Chociaż za to co robi z moją twarzą to nawet gdyby miał jeden z moich nielubianych aromatów i tak bym z niego korzystała ;)


Strona wizualna chyba nie zaskoczy nikogo, kto z koreańskimi kosmetykami miał kontakt. Jak, że ich rynek kosmetyczny jest na wysokim poziomie w kwestii składników to poszczególne firmy muszą się jednak czymś wyróżniać. I tu padło na design. Jeszcze niedawno uważałam, że im bardziej nowatorskie opakowanie, tym mniej wow dla tego co w środku, jednak po lekturze "Sekretów urody Koreanek" zmieniłam zdanie. Zdecydowanie przyjemniej używać coś co cieszy nie tylko naszą skórę, ale i oko. Maseczka zapakowana w plastikowe pudełko w kształcie pomidora. Poręczne opakowanie, którego nie musimy chować, bo całkiem nieźle radzi sobie na widoku. Należy dodać, że w pomidorku znajduje się też mała szpatułka co zdecydowanie ułatwia aplikację. A dla mnie to kolejny punkt na TAK dla tego kosmetyku ;-)

Cena w zależności od sklepu waha się od 55-80 zł. Jeśli chcecie ją sprawdzić polecam próbki, które starczają na ok. 3 użycia i kosztują ~3 zł. 


Znacie jakieś urocze produkty prosto z Korei? ;-)
Copyright © 2014 what's on your mind? , Blogger